Smutna opowieść op. 13. W pierwszych dniach września 1908 w liście do Bolesława Domaniewskiego Karłowicz pisał: Może doniosłem już Panu, że ostatnią mą kompozycję, która nosić będzie tytuł Smutna opowieść (preludia do wieczności), zupełnie już wykończyłem. W kilka miesięcy później, 22 I 1909, odbyło się w Warszawie prawykonanie Smutnej opowieści pod dyrekcją Grzegorza Fitelberga.
Jest to bez wątpienia jedno z piękniejszych dzieł Karłowicza muzyka zakreślona szerokimi płaszczyznami, ekonomiczna w środkach wyrazu, mistrzowska w orkiestralnej polifonii i w instrumentacji. W ekspresjonistycznym gatunku wyrazowości, w charakterystycznym sposobie piętrzenia napięcia poprzez szeregowanie krótkich przebiegów dynamicznych aż do ostatecznej kulminacji, widoczna jest konwencja późnoromantyczna, nad którą nie zdołał Karłowicz zapanować i której dostatecznie nie zasymilował. Wysokiej randze artystycznej muzyki Smutnej opowieści nie dorównuje komentarz literacki. Zacytowany poniżej program wydrukowany był w tygodniku Scena i Sztuka (1909 nr 46) na podstawie wywiadu z Karłowiczem, a inspirowany niezawodnie przez kompozytora, choć nie rad był on z formy, w jaką przyobleczono udzielone przez niego informacje.
Autor w poemacie tym, utrzymanym w swobodnej formie, przedstawia psychologię samobójcy. Wstęp ponury znamionuje nastrój i uczucia człowieka, w którego głowie zalążkuje myśl o samobójstwie, wypełzła z najgłębszych tajników jego świadomości na podłożu apatii i zniechęcenia do życia; powoli przesiąka on jak kropla wody przez umysł i doprowadza do walki pomiędzy chęcią życia, które wskazuje zjawy pięknych chwil przeszłości, a samobójstwa. Walka ta rozgrywa się pomiędzy dwoma sprzecznymi tematami, zwycięża ostatni: pada strzał... Jeszcze chwila szamotania, ostatni odruch ginącego życia, w porywie ku górze człowiek zapada powoli w stan nieświadomości, coraz głębiej, w nicość.
Smutna opowieść rozwija się w oparciu o dwa tematy: pierwszy wprowadzony zostaje przez wiolonczele i kontrabasy divisi; ponury, surowy, postępuje akordowymi krokami w długich, półnutowych wartościach. Powierzony fagotom i klarnetom temat drugi jest tematem słabszym, tonalnie nie sprecyzowanym, mocno schromatyzowanym, o załamującym się rysunku melodycznym. Drugi temat uzupełnia pojawiający się w wiolonczeli solo motyw Dies irae, symbolizujący myśl o śmierci. Posępne dźwięki stłumionych trąbek, potem rogów na tle narastającego dramatycznie brzmienia reszty orkiestry doprowadzają do kulminacji: wraca temat pierwszy, ulega przeróbkom, daje się słyszeć w coraz to innej szacie instrumentalnej, by znów ustąpić niespokojnemu i chwiejnemu tematowi drugiemu. Potężnieje posępna melodia Dies irae; uderzenie w tam-tam, w najwyższym nasileniu dynamicznym to według cytowanego programu samobójczy strzał owego nieszczęsnego człowieka. Raz jeszcze powracają w dramatycznym powiązaniu obydwa tematy, lecz oto już utwór kończy się zmierzchającą, ciemną melodią kontrabasów i kontrafagotów. [T. Chylińska, S. Haraschin, M. Jabłoński Przewodnik po muzyce koncertowej, PWM 2003]